poniedziałek, 14 lipca 2014

Amnezja?

Hej, wiem straaaaaaasznie długo mnie nie było i baardzo was za to przepraszam ale po prostu w całym natłoku nauki który sie zwalił na mnie w 2 klasie liceum nie miałam ani czasu, ani ochoty ani weny aby pisać dalej. Mam nadzieję że mnie zrozumiecie :)

Teraz mam dużo czasu więc postaram się publikować nowe notki :D

Mam nadzieję że nowy rozdział się spodoba, wiem trochę krótki ale myślę że treść to nadrobi.

Natalia :3


Rozdział dwunasty

*Następnego dnia
- Ale o co ci chodzi?- spytał zdziwiony Syriusz, zdziwiony wrogością przyjaciela.
James tylko prychnął w odpowiedzi.
- Czy możesz się w końcu do mnie odezwać?
- Idź pogadaj z rudą, na pewno się dogadacie.- odpowiedział szorstko.
- A co Lilka ma do tego???
- Jasne po co będziecie rozmawiać, lepiej cały dzień się obściskiwać!- wstał i wyszedł pozostawiając osłupiałego przyjaciela samego w pokoju wspólnym.
- Co ty do cholery gadasz?
Po lekcjach Syriusz już wiedział o co chodzi przyjacielowi. Cała szkoła aż huczała od plotek na temat pocałunku jego i rudej i o tym co się stało potem. Jednak Syriusz w ogóle nic nie pamiętał z wczorajszego dnia. Wiec postanowił że porozmawia z rudą.
Udał się do biblioteki czyli miejsca gdzie dziewczyna mogła się zaszyć. Tym razem nie siedziała przy swoim ulubionym biurku przy oknie wychodzącym na jezioro, siedziała w najdalszym kącie czytelni.
- Hej ruda- podszedł do niej aby pocałować ją jak zwykle w policzek ale ta się odsunęła.- O co wam wszystkim chodzi?- O jakim pocałunku wszyscy mówią?
- Nie udawaj głupiego, jak to o jakim? Naszym wczorajszym- po jej głosie słychać było że płakała.
- Ale ja nie pamiętam całego wczorajszego wieczora!!!- krzyknął, nic nie rozumiejąc
- To już nie pamiętasz jak mnie wczoraj pocałowałeś na oczach połowy szkoły?!?-zapytała zirytowana
Syriusz już miał coś odpowiedzieć
- I już nie pamiętasz jak przy całym Gryfindorze nazwał mnie szlamą?- ponownie załkała. Nawet Syriusz wiedział że tego Lily tak łatwo nie wybaczy Jamesowi o ile w ogóle to zrobi.
Łapa ciągle odczuwał pustkę w głowie. Nie mógł zrozumieć jak mógł niczego nie pamiętać. Alkohol w ustach miał ostatnio na urodzinach Lilki więc to odpadało.
*Pół roku wcześniej.
- Dzisiaj będziemy uczyć się wymazywać pamięć- zaczął profesor, a po całej klasie przeszedł szept zaniepokojenia i zarazem podniecenia- spokojnie, jak na razie będziecie wymazywać  tylko 2 minutowe wspomnienia, ale i tak nie sądzę żeby komuś się to dzisiaj udało- dodał kpiąco.
- Ty go słyszysz?- powiedział James do Syriusza- ma nas za jakiś idiotów…
- Udowodnijmy mu że jest inaczej- odpowiedział Łapa z nutką arogancji w głosie.
- Tak więc- zaczął profesor- zaklęcie brzmi ‘’obliviate’’. I to jest ta łatwiejsza część w której musicie znać tylko formułkę. Jednakże podczas rzucania zaklęcia trzeba być silnie skoncentrowanym…
- No co ty nie powiesz…- zakpił cicho Łapa, na co James uśmiechnął się do niego arogancko
-… należy skupić na okresie który chcemy aby został zapomniany, musimy to zrobić bardzo dokładnie gdyż źle rzucone zaklęcie może spowodować długotrwałą utratę pamięci.
- Czy on kompletnie zidiociał karząc nam rzucać te zaklęcia na siebie?- oburzyła się Lily- potem jak zwykle któreś z nas wyląduje w skrzydle szpitalnym.
- Proszę dobrać się w pary- zarządził profesor
To by tłumaczyło dlaczego nic nie pamięta ale kto mógł rzucić na niego zaklęcie…
*W drodze do skrzydła szpitalnego
- Dobra to przyprowadź ją za jakąś godzinkę i wtedy wszystko powinno być gotowe- powiedziała Lily i skręciła w stronę dormitorium.
- Chimera- Łapa  podał hasło Grubej Damie, trzymając Dorcas za rękę.
Jednak to był ostatni moment który pamiętał z poprzedniego wieczoru.
- No i co tutaj tak stoisz jak ten idiota?- krzyknął James, którego Syriusz nie zauważył- fantazjujesz o rudej, co?
- Czy tobie się już do końca pomieszało we łbie?- na te słowa walnął go w czuprynę- czy naprawdę myślisz że kiedykolwiek z własnej woli pocałowałbym Lilke?
- Twierdzisz że jest brzydka?- w Jamesie instynktownie odezwał się obrońca dziewczyny- tzn. od dawna już pewnie miałeś na nią chrapkę a Dorcas była tylko do zabawy.
Słysząc to Syriusz wyciągnął różdżkę i już miał coś mu zrobić jednak James był szybszy i popchnął go z całej siły na ziemie. Zaczęli się turlać i okładać na ślepo.
- Tyle warta ta przyjaźń- usłyszeli nagle znajomy głos- dwa proste zaklęcia i już po niej.
Syriusz i James już wstali i patrzyli z nienawiścią na Snape’a.
- Dawno nie szukałeś swoich gaci po całej szkole?- odezwał się James
- Już widzę że przeszła ci miłość do tej rudej szlamy- powiedział z ironią w głosie Snape.
W tym momencie James nie wytrzymał, mimo że dziewczyna tak bardzo go zraniła nie umiał stać bezczynnie i słuchać gdy ją ktoś obraża a zwłaszcza jej dawny przyjaciel na którym ciągle jej zależy. Już miał się rzucić z gołymi pięściami na ślizgona jednak Syriusz go w porę powstrzymał.
- Jakie zaklęcia?- zwrócił się do Snape’a – tak bardzo nie mogłeś znieść tego że ona jest szczęśliwa bez ciebie? Musiałeś ją upokorzyć na oczach połowy szkoły?
- Nie interesuje mnie szczęście czy nie szczęście tej brudnej mugolaczki.
Tym razem ani Syriusz ani James nie wytrzymali i oboje rzucili na ślizgona zaklęcie oszałamiające Snape’a. Chłopak odleciał na sam koniec korytarza i uderzył całym ciałem o ścianę po czym upadł nieprzytomny na posadzkę.
Gryfoni popatrzyli na siebie z lekkim uśmiechem, jednak po chwili Syriusz podbiegł do ślizgona i wyjął różdżkę
- Co ty robisz?- spytał James, myślał że jego przyjaciel chce pomóc nieprzytomnemu
- Chcę się dowiedzieć o czym on mówił- przyłożył wcześniej wyciągniętą różdżkę do skroni chłopaka, ‘’wyciągnął’’ z niej wspomnienie i włożył do wcześniej wyczarowanej fiolki.
- Ale skąd wiesz że to będzie to?
- Nie wiem, ale warto spróbować
Ciekawość Jamesa zwyciężyła nad złością i poszedł za przyjacielem w kierunku pokoju życzeń.
Szara mgła wspomnień zaczęła leniwie płynąć w naczyniu znalezionym w pokoju.
Po chwili chłopcy wylądowali pod drzewem rosnącym przy jeziorze i zobaczyli ku ich wielkiemu zdumieniu siebie, tylko na oko o dwa lata młodszych.
James jak zwykle bawił się zniczem a Peter przyglądał mu się z coraz bardziej rosnącą ekscytacją.
- Może byś już przestał, co?- odezwał się Syriusz, kiedy James złapał znicza a Glizdogon krzyknął z podziwu- Bo Glizdogon posika się z wrażenia
- Pamiętam to!- w tym samym momencie krzyknęli chłopcy
Glizdogon się zarumienił, a James się roześmiał.
- Skoro ci to przeszkadza- schował piłeczkę do kieszeni.
- Nudzę się- rzekł Syriusz- Chciałbym, żeby już była pełnia księżyca.
- Może ty byś chciał- mruknął ponuro Lupin zza swojej książki- Ale mamy jeszcze transmutację, jak się nudzisz, możesz mnie przepytać… Masz.- I wyciągnął ku niemu książkę.
Syriusz prychną.
- Nie muszę zaglądać do tych głupot. Znam to wszystko na pamięć.
- To cię trochę ożywi, Łapo- powiedział cicho James- Zobacz kto tam siedzi…
Syriusz odwrócił głowę. Zamarł bez ruchu, jak pies który zwietrza królika.
- Wspaniale. Smarkerus.
Ruszyli w stronę chłopaka który wyszedłszy z cienia ruszył przez trawnik chowając swój pergamin do torby. Lupin i Glizdogon pozostali na miejscu.
- W porządku, Smarkerusie? – zapytał głośno James.
Snape zareagował szybko jakby się spodziewał napaści. Upuścił torbę, wsunął rękę za pazuchę i już podniósł różdżkę, gdy James wrzasnął:
- Expelliarmus!
Różdżka Snape’a wyleciała w powietrz i upadła za nim w trawę. Syriusz parsknął śmiechem.
- Impedimento!- krzyknął, celując różdżką w Snape’a, który zwalił się na ziemię w połowie skoku po własną różdżkę.
James zerkał przez ramię na dziewczyny nad wodą. Glizdogon wstał, po czym obszedł Lupina, żeby mieć lepszy widok.
- Jak ci poszedł egzamin, Smarku?- zapytał James.
- Obserwowałem go, rył nosem po pergaminie- powiedział drwiąco Syriusz.- Na pewno go tak poplamił, że nie będą mogli rozczytać ani słowa.
Tu i ówdzie rozległy się śmiechy. Snape próbował wstać, ale zaklęcie wciąż działało
- Jeszcze zobaczymy…- wydyszał, patrząc na Jamesa z nienawiścią- Tylko… poczekajcie…
- Na co?- zapytał chłodno Syriusz- Co zamierzasz zrobić, Smarku, wydmuchać sobie na nas nos?
Snape bluznął potokiem przekleństw i zaklęć, ale jego różdżka była daleko więc żadne nie działało.
- Przepłucz sobie usta- wycedził James- Chłoszczyć!
Z ust chłopaka zaczęły wydobywać się różowe bańki mydlane, piana pokryła mu wargi, wyraźnie się dusił…
- ZOSTAWCIE GO!
James i Syriusz rozejrzeli się wkoło. Wolna ręka Jamesa szybko powędrowała do włosów.
Naprawdę tak robię? Zastanowił się James
- Co jest, Evans?- zapytał James
- Zostawcie go- powtórzyła Lily. Patrząc na Jamesa z odrazą- Co on wam zrobił?
- No wiesz…- powiedział James powoli- to raczej kwestia tego, że on istnieje… jeśli wiesz co mam na myśli.
-Musimy to oglądać?- zapytał zawstydzony, w tym momencie po raz pierwszy zdał sobie sprawę jak to wyglądało z perspektywy Lliy, dlaczego zawsze gdy dla nich dręczenie Snape’a było zwykłą zabawą dla niej było znęcaniem się nad słabszym.
- Może będzie coś dalej, czekaj- powiedział Syriusz nie zdając sobie sprawy z uczuć przyjaciela.
- Masz szczęście że Evans tu była, Smarkerusie…
- Nie potrzebuje pomocy tej małej brudnej szlamy!
Lily zamrugała szybko.
- Świetnie -powiedziała chłodno.- W przyszłości nie będę sobie tobą zawracać głowy. I na twoim miejscu wyprałabym gacie, Smarkerusie.
- Przeproś ją!- ryknął James, celując różdżką w Snape’a
- Nie zmuszaj go, żeby mnie przepraszał!- zawołała Lily, łypiąc groźnie na Jamesa. –Jesteś taki sam jak on…
I takich słów najbardziej obawiał się Rogacz. Jeżeli po takich słowach zniszczyła się przyjaźń między Llily a Snapem to to samo będzie z nami pomyślał. W głębi duszy tak naprawdę uwierzył w słowa ślizgona na temat zaklęcia i już nie był zły na nią tylko na siebie. Przecież to może zniszczyć wszystko, to o co walczyłem, ona się już może do mnie nigdy więcej nie odezwać…
Z potoku myśli, Jamesa wyrwały zmieniające się wspomnienia. Już nie byli na zielonych błoniach wśród grupy uczniów przyglądających się zdarzeniu, teraz znaleźli się na szkolnym korytarzu obok kuchni. Nagle zza portretu który był wejściem do pomieszczenia wyszedł Syriusz. Nie szedł jak zwykle pewny siebie tylko przygarbiony i smutny.
- No to mamy- powiedział prawdziwy Syriusz
W pewnym momencie usłyszał za sobą ciche kroki. Nie wiedział kto to jest bo nie wziął ze sobą ani mapy ani różdżki. Gdy się odwrócił jego oczom ukazał się Snape.
- Co jest, Smarku?- zabłądziłeś w drodze do reszty swojego towarzystwa?
- Właśnie świętujemy to co się dziś u was stało- zakpił ślizgon.
- Taa? Widzę, że złe wieści szybko się rozchodzą- odpowiedział bez namiętnie- a do pokoju Ślizgonów to już lecą z prędkością światła
- Nikt nie musiał nam nic mówić- zaśmiał się triumfalnie. Gdy zobaczył zdezorientowaną minę Gryfona kontynuował- naprawdę nie domyśliłeś się że to ja rzuciłem imperiusa?? A podobno jesteś taki inteligentny.
Nie czekając aż ślizgon powie coś więcej Syriusz rzucił się na niego z gołymi pięściami, jednak Snape był szybszy i wyczarował zaklęcie tarczy a następnie zanim Syriusz zdążył się podnieść rzucił kolejne zaklęcie.

- Obliviate.- Wyszeptał cicho aby na pewno nikt go nie mógł usłyszeć nawet obrazy.

1 komentarz:

  1. Aha! Wiedziałam!
    Teraz musisz to tylko jakoś naprawić. W sensie ich przyjaźń. I miłość.
    A tak w ogóle to świetnie piszesz.
    Weny ;)

    OdpowiedzUsuń