Rozdział dziesiąty
Od pamiętnego wieczoru Lily i
James razem spędzali każdą wolną chwilę. James po tylu latach starania się o
jej miłość nie mógł się nią nacieszyć. Wszędzie ją przytulał, całował i trzymał
za rękę. Nawet na lekcjach nie było inaczej. Ta sytuacja bardzo odpowiadała
Lily. Była po uszy zakochana w Jamesie. Było to coś więcej niż zwykłe
zauroczenie, kochała go. Tak. Nareszcie przyznała się do tego przed samą sobą.
Już nie widziała w nim napuszonego idioty, który znęca się nad innymi. Naprawdę
się zmienił. Dla niej. Stał się bardziej dojrzały, rozsądny.
*Wreszcie nadszedł tak długo
oczekiwany przez wszystkich dzień- 14 luty. Walentynki, święto zakochanych jak
kto woli.
Poprzedniego tygodnia dyrektor
ogłosił, że odbędzie się bal dla klas od czwartej wzwyż. Bal miał się zacząć o
19.00 i trwać do rana. Lily wiedziała, że to będą jej najlepsze walentynki w
jej życiu. Oczywiście na bal szła z Jamesem, Dorcas z Syriuszem, Remus z Ann a
Peter postanowił pozostać w dormitorium. Już od rana James i Syriusz, ku
zazdrości swoich dziewczyn zostali dosłownie zasypani różowymi lub czerwonymi
kartkami i bombonierkami. Jednak odsuwali wszystkie kartki i nie otwierali
czekoladek.
- Czemu nie jecie czekoladek?-
spytała opryskliwie Dorcas
- A co? Chcesz, żebyśmy przez
kolejne 24h. uganiali się za jakimiś wytapetowanymi, pustymi lalkami?-
odpowiedział spokojnie Syriusz.
- Amorencja?- spytała Lily
- Jak co roku, kochanie-
odpowiedział James.
Nagle nad stołem nauczycieli
pojawił się wielki transparent
Ann, Dorcas, Lily
Zostaniecie naszymi walentynkami?
Remus, Syriusz,
James
Ann od razu rzuciła się Remusowi na szyję i
zaczęła go całować. Dorcas siedziała zachwycona i zdumiona. Jej ‘’zawieszenie’’
minęło gdy Syriusz zaczął obcałowywać jej szyję.
- Lily?- spytał niepewnie James
- Oh… tak, tak- ucieszyła się i pocałowała go
namiętnie.
Od stołu Slytherinu rzucane były na nich
zawistne spojrzenia. Snape z największą nienawiścią patrzył na Jamesa i Lily.
Już miał dosyć patrzenia jak wszędzie chodzą przytuleni. Musi coś zrobić, nie
pozwoli by zrobiła z siebie idiotkę.
*Po lekcjach Huncwoci wyciągnęli dziewczyny na
dwór. Zamierzały ulepić wielkiego bałwana, jednak chłopcy mieli za dużo energii
i już po chwili dziewczyny były całe mokre od śniegu.
- Dobra kochanie- zwróciła się Lily do Jamesa-
my musimy iść, przygotować się do balu, dziewczyny chodźcie- zawołała.
- Ale co? Już?- spytał Syriusz siedząc na
okrakiem na Dorcas- przecież jest dopiero 15.00
- Nie chcecie aby wasze walentynki były
najładniejsze na balu?- spytała kokieteryjnie Ann
- Ale dla nas jesteście najładniejsze-
powiedzieli na raz.
- Wiemy- powiedziała Lily i pocałowała Jamesa-
ale nie pożałujecie, jak nas zobaczycie
*Ann była damską wersją Syriusza, uwielbiała
robić kawały, miała ostry charakter i słuchała metalu. Postanowiła wiec to
pokazać. Założyła czarną, skórzaną sukienkę do połowy uda i czarne szpilki,
zrobiła ostry makijaż oczy wyraźnie podkreśliła czarną kredką a usta pomalowała
krwisto-czerwoną szminką a blond włosy spięła w wysoki kucyk.
Dorcas założyła błękitną sukienkę,
rozkloszowaną na dole z gorsetem mocno eksponującym jej piersi, a spódnicę do
kolan okalał woalka w kolorze czekolady. Włosy zebrała w niedbały kok z tyłu
głowy. Jej powieki były pomalowane również w kolorze czekolady.
Lily włożyła zieloną pasującą do jej oczu
sukienkę przed kolano ze złotą wstęgą w talii. Zrobiła delikatny makijaż, włosy
rozpuściła i nadała im wygląd jakby przed chwilą wróciła ze spaceru w wietrzny
dzień, a na szyi zawiesiła łańcuszek od Jamesa.
- Padną z wrażenia- ucieszyła się Ann
- I o to chodzi- powiedziała z uśmiechem Lily
- Uważaj Ann- zaczęła Dorcas- bo Lunatyk się
ciebie przestraszy
- Pokarzę mu kto tu ma pazurki- wymruczała Ann
Nagły wybuch śmiechu spowodowany tą wypowiedzią
trwał w najlepsze dopóki nie usłyszały głosu Łapy
- Dziewczyny!!! Czekamy!!!
- Dobra to robimy tak…- zaczęła Lily- schodzimy
po kolei, żeby zrobić większe wrażenie, Ann ty pierwsza.
- Co? Dlaczego ja?- zapytała spanikowana
- Alfabetycznie- zaśmiała się Dorcas popychając
swoją przyjaciółkę ku schodom.
Na widok Ann Syriusz zagwizdał a Remus
osłupiał.
- No, no Luniaczku, ostra laska ci się trafiła-
zaśmiał się James.
Dziewczyna podeszła do chłopaka i złożyła na
jego ustach namiętny pocałunek , na co ponownie rozległy się gwizdy. Po chwili
już ich nie było.
Po schodach natomiast zaczęła schodzić Dorcas.
Tym razem to Syriusz ‘’zawiesił się’’, ale James walnął go w plecy i
oprzytomniał. Dla Syriusza Dorcas była najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Za
chwilę oni również zniknęli. Wreszcie przyszła kolej na Lily. Na początku
schodziła niepewnie bojąc się, że potknie się na obcasach. Jednak gdy zobaczyła
czekającego na nią Jamesa już niczego się nie bała.
- Pięknie wyglądasz, nieznajoma- wymruczał jej
do ucha
- Ty również niczego sobie, nieznajomy-
zaśmiała się
- Pięknie ci z tym łańcuszkiem- na te słowa
Lily zarumieniła się- Idziemy?- podał jej rękę
- Z przyjemnością- podała mu swoją i udali się
do wielkiej Sali.
Gdy weszli do środka wszyscy rzucali w ich
stronę ukradkowe spojrzenia.
Cała szkoła o nich plotkowała. ‘’Wiecznie
niedostępna Evans uległa Potterowi’’ ale to było akurat żartobliwe dogadywanie.
Inni mniej przyjaźni zarzucali Lily, że chce się wślizgnąć do szanowanej i
bogatej czysto krwistej rodziny. Sprawiało jej to ogromną przykrość, ale
najważniejsze dla niej było, że James tak nie uważa.
Nagle Lily usłyszała piosenkę przy której
pierwszy raz (z własnej woli) pocałowała Jamesa.*
- Zatańczy pani?- skłonił się do pasa,
dziewczyna podała mu rękę i razem udali się na parkiet.
Po północy głos zabrał Dumbledore.
- Drodzy uczniowie, czas ogłosić króla i
królową balu.- McGonagall podała mu kremową kopertę.- Z przyjemnością ogłaszam,
że królem i królową balu zostali…Syriusz Black i Dorcas Meadows! Zapraszamy do
nas.
Łapa i Dorcas naprawdę wyglądali jak królowie i
nikt nie mógł temu zaprzeczyć.
Gdy z koronami na głowach zeszli ze sceny udali
się na środek parkietu i zaczęli tańczyć.
- Królowo, czy mówiłem ci już, że pięknie
wyglądasz?- wymruczał jej do ucha
- I to parę razy- pocałowała go- a co sądzisz,
królu aby się stąd ulotnić?-spytała prowokacyjnie
Syriusz popatrzył na nią zdziwiony, na co
Dorcas twierdząco pokiwała głową.
- Prezent walentynkowy- wyszeptała mu do ucha.
- W takim razie chodźmy, królowo- pociągnął ją
w stronę wyjścia.
Gdy szli do pokoju życzeń śmiali się i co
chwilę zatrzymywali aby zatopić się w namiętnym pocałunku. W ich mniemaniu byli
teraz najszczęśliwszą parą na świecie. Nie spodziewali się jednak, że za chwilę
ich szczęście zmieni się w rozpacz.
- No, no kogo my tu mamy?- usłyszeli kpiący
głos Malfoya- zdrajcy krwi.
- A ty co Malfoy? Cyzia nie poszła z tobą na
bal?- odgryzł się Syriusz- czujesz się samotny?
- Na pewno nie czuje się samotny- zza rogu
wyszła Narcyza.
Wokół nich pojawiało się coraz więcej
Ślizgonów. Dorcas coraz mocniej ściskała dłoń Syriusza.
- Kuzynie, czyżby twoja dziewczyna się nas
bała?- zapytała piskliwym głosem Bellatrix.
- Chciałabyś- wysyczała Dorcas- Czego chcecie?
- No cóż…- zaczęła- z tego co wiecie nasze
rodziny za sobą nie przepadają a wy mimo to postanowiliście być razem…
- Nie potrzebujemy waszego pozwolenia!-
krzyknęła
- Tak wiem, miłość…jakie to słodkie- zakpiła-
zdaniem Walburgi i Oriona kompromitujesz naszą rodzinę, kuzynie
- A to dziwne- zakpił- bo o ile pamiętam to nie
należę już do waszej rodziny, zresztą tak jak Andromeda. A teraz byłbym
wdzięczny gdybyście nas przepuścili… a i przekaż pozdrowienia matce- zwrócił
ostatnie słowa do Regulusa.
- Nigdzie nie pójdziesz- Malfoy stanął mu na
drodze i odciągnął od niego Dorcas.
- Nie dotykaj mnie gnoju!!!- wydarła się
Na te słowa Malfoy uderzył ją w twarz tak
mocno, że aż upadła. Syriusz zaczął się wyrywać tym którzy go trzymali.
- Może zobaczymy jak poradzisz sobie ze mną?!?-
krzyknął z furią w głosie Syriusz.
- Hmm… kuszące, ale nie- zaśmiał się złośliwie-
Bello, proszę możesz się pobawić.
- Pożałujesz tego- zagroził jej.
- To ty pożałujesz, że zhańbiłeś naszą rodzinę.
Crucio!- czerwony snop światła uderzył w Dorcas.
Dziewczyna wygięła się w łuk i wydała z siebie
przeraźliwy krzyk.
- Zostaw ją!!!- krzyczał coraz głośniej
Syriusz. Nie mógł znieść widoku cierpiącej dziewczyny. Ponownie krzyknęła-
Błagam…- był bezsilny, wolał, żeby to jego torturowano. Mimowolnie pociekły mu
łzy. Bellatrix śmiała się coraz głośniej.
Po chwili Syriusz poczuł, że już nie jest
trzymany. Podniósł głowę i zobaczył swoich przyjaciół przeganiających
Ślizgonów.
Od razu podbiegł do zemdlonej Dorcas.
- Boże…Dori…kochanie- złapał ją za rękę i
zaczął gładzić po głowie- przepraszam…to wszystko przeze mnie.
- Syriusz…- zdołała tylko wypowiedzieć jego
imię i zemdlała.
- Dorcas błagam- zaczął płakać- nie zasypiaj-
zaczął nią lekko potrząsać- błagam nie zostawiaj mnie…- nagle poczuł jak ktoś
ściska go za ramię.
- Syriusz…-usłyszał głos Jamesa- odsuń się
pielęgniarka przyszła- odciągnął go od niej- ona się nią zajmie, chodź…- Lily
podbiegła do Łapy i mocno go przytuliła.
- Syriusz…chodź porozmawiamy.
Nic nie odpowiedział, przytulił się do niej jeszcze
mocniej, jak do siostry i po prostu się rozpłakał.
- To moja wina…wszystko moja wina- powiedział
zrozpaczony
- Nie mów tak, to nie prawda- pocieszała go-
zbadają ją i wyjdzie z tego.
* Piosenka przy której James i Lily się pocałowali:
Tak mniej więcej wyglądała sukienka Lily: sukienka Lily
A tak Ann: sukienka Ann
Niestety nie udało mi się znaleść sukienki dla Dorcas, no ale zostawiam ją waszej wyobraźni :)
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba :)

