czwartek, 3 stycznia 2013

Gryffindor kontra Slytherin


Rozdział czwarty

Zbliżał się październik a co za tym idzie początek sezonu Quidittcha. Dzisiaj miał się odbyć pierwszy mecz, Gryffindor kontra Slytherin. Od paru dni dało się wyczuć napiętą atmosferę. Drużyny z każdym dniem trenowały coraz intensywniej.
- Musisz coś zjeść- powiedziała Lily do Jamesa- do gry musisz mieć dużo siły.
- Nie jestem głodny…
- Dasz sobie radę… przecież jesteś najlepszy- Lily zarumieniła się, zdając sobie sprawę z tego co powiedziała.
James szybko uniósł głowę aby upewnić się czy się nie przesłyszał.
- W takim razie- powiedział- złapię tego znicz dla ciebie.
Pocałował dziewczynę w policzek i wybiegł w podskokach z wielkiej Sali. To jedno zdanie zasiało w nim nadzieję, że Lily kiedyś będzie jego.
- A temu co?- spytał Syriusz, przysiadając się wraz z Dorcas do Lily.
- A… nic po prostu cieszy się z meczu- zapeszyła się Lily
Syriusz z Dorcas wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Dobrze wiedzieli, że aż tak to James może się cieszyć tylko z jednego powodu…Lily.
- Ok. Dorcas, idziemy?- spytał Syriusz wstając od stołu
- Idź, ja odprowadzę Lily na trybuny a później przyjdę do szatni.
- Jasne, pogadajcie sobie.- wyszczerzył się Syriusz. Pocałował Dorcas w policzek i po chwili już go nie było.
- Idziemy?- zwróciła się do Lily
- No idziemy…- powiedziała zdziwiona- tylko wytłumacz mi co to było?
- Niby co?
- Nie udawaj głupiej, dobrze wiesz o co mi chodzi.
- Ostatnio się do siebie zbliżyliśmy- policzki Dorcas robiły się coraz bardziej czerwone- może niedługo coś z tego będzie.

Po piętnastu minutach Lily pożegnała się z Dorcas, która udała się do szatni a sama zaczęła szukać Ann i Remusa. Po chwili znalazła ich…całujących się.
- Ale się Dorcas ucieszy-pomyślała wesoło.
Chciała przejść tak aby im nie przeszkadzać jednak deska skrzypnęła pod jej ciężarem i przyjaciele oderwali się od siebie.
- Lily…- zaczął Remus
- Nie przeszkadzajcie sobie, ja znajdę jakieś inne miejsce
- Nie Lily, zostań- zawołała Ann- i tak mieliśmy wam powiedzieć…
- To ile to trwa?
- No już jakiś tydzień…- powiedziała, czerwieniąc się coraz bardziej.
- I nic nam nie powiedzieliście?
- No tak jakoś wyszło- wtrącił Remus
- Ale się reszta ucieszy-  zapiszczała Lily

Pięć minut później zapełniły się trybuny, a komentator zaczął wymieniać skład drużyn.
- Witajcie na pierwszym meczu w tym sezonie! A oto drużyna Slytherinu: pałkarze Crabb i Goyle; ścigający Avery, Lastrange, Thomas; obrońca Smith i szukający Black. Tak nawiasem mówiąc to ten gorszy- na te słowa trzy czwarte trybun wybuchło śmiechem.
- Johnson!- krzyknęła McGonagall
- Już dobrze pani profesor już nie będę. A oto i nasza wspaniała, najlepsza drużyna Gryffindoru od dłuższego czasu! Pałkarze bracia Prevett; ścigający Syriusz Black- po jego nazwisku dało się słyszeć głośne piski dziewcząt- nasz uroczy i piękny rodzynek, Dorcas Meadows- tym razem słychać było gwizdy zachwytu ze strony chłopaków- i Frank Longbottom, nasz genialny obrońca Artur Weasley i najprzystojniejszy, najlepszy szukający James Potter!!!

Po około pół godziny gry Gryffindor prowadził 100:20. Gryfoni mimo, że grali z jedną z najlepszych drużyn byli pod każdym względem lepsi. Pałkarze radzili sobie znakomicie za każdym razem odbijając tłuczki w stronę przeciwników. Ścigający podawali sobie kafla tak szybko, że był ledwo widoczny dla Ślizgonów. Obrońca bronił każdej pętli z równomierną zaciętością. James z równie wielką zaciętością wypatrywał znicza. Obiecał, że go dla niej złapie. Nie może jej zawieść. Na trybunach wrzało. Huffelpuf i Ravnclaw również kibicowali Gryfonom przez co Ślizgoni zostali totalnie zagłuszeni. Nagle James dostrzegł znicza lecącego tuż przy pętlach. Przyspieszył, aby jak najszybciej go złapać.
- Boże on się przecież zaraz zabije!!!- usłyszał krzyk Johnsona.
Gwałtownie się odwrócił i zobaczył jak Syriusz spada z miotły. Nie zastanawiając się szybkim ruchem zawrócił miotłę i złapał przyjaciela tuż nad ziemią, zanim ten zdążył się rozbić.
- Dzięki stary- powiedział z wdzięcznością Syriusz
- Ok. tylko następnym razem jak będziesz spadał z miotły to uprzedź nas- Łapa popatrzył na niego jak na wariata- no co? Trzeba będzie uprzedzić Dorcas, żeby się o ciebie nie martwiła i grała dalej-wyszczerzył się. 
- Dobra rogaty, już się zamknij i lecimy po znicza.
Po pięciu minutach dało się słyszeć okrzyk komentatora
- I tak!!! We wspaniałym stylu James Potter z Syriuszem Blackiem na miotle złapał znicza, Gryffindor wygrywa 300:50!!!
Trybuny zawrzały, wszyscy zawyli z radości.
James odstawił Syriusza na ziemię, gdzie czekała na niego Dorcas, która rzuciła się mu na szyję.
- Nigdy więcej tak nie rób!- I namiętnie go pocałowała
W tym czasie gdy Lily przyglądała się tej scenie nie zauważyła, że podleciał do niej James.
- Proszę, jak obiecałem tak robię- i wręczył jej znicza.
Lily zanim się opanowała pocałowała Rogacza w usta, szybko lecz namiętnie.
- Juhu…!!!- krzyknął James robiąc pętelkę w powietrzu.
- Tylko nie wyobrażaj sobie za wiele, Potter!- krzyknęła śmiejąc się.
- Impreza w pokoju wspólnym- krzyknął Łapa.

1 komentarz: