Rozdział szósty
W ciągu ostatnich dwóch tygodni
sporo się zmieniło. A mianowicie Remus i Ann oficjalnie ogłosili przyjaciołom,
że są razem. Nie tylko oni byli widywani obściskując się. Związek Syriusza i
Dorcas stawał się coraz bardziej poważniejszy. Łapa bardzo się zmienił pod
wpływem swojej dziewczyny, a przede wszystkim świata poza nią nie widział, nie
interesowały go już inne dziewczyny. Zresztą ona tak samo była zapatrzona w
Syriusza jak on w nią.
W momencie gdy Syriusz
obcałowywał szyję Dorcas, na stole Gryffindoru wylądowała jej sowa.
- To od rodziców- powiedziała
zaniepokojona, nie wiedziała jak jej rodzina przyjęła wiadomość o tym kto jest
jej chłopakiem.
Z chwilą gdy skończyła czytać w
jej oczach zebrały się łzy na co Syriusz zareagował od razu.
- Dori, kochanie, co się stało?
- Przeczytaj- podała mu list.
Dorcas!!!
Jak możesz zachowywać się tak lekkomyślnie?!?
Spotykając się z chłopakiem Blacków komplikujesz
Jeszcze bardziej już i tak napiętą relację między
naszymi rodzinami.
I w dodatku chodzi o Syriusza, który został wydziedziczony!!!
Przynosisz naszej rodzinie tylko wstyd!!!
Wraz z ojcem jesteśmy bardzo rozczarowani twoim
postępowaniem.
Nie oczekuj, że będziemy popierać ten związek.
Jeśli go nie zakończysz możesz nie wracać do domu
i zostaniesz tak jak on wykluczona z rodziny.
Rodzice.
Syriusz momentalnie zbladł. Wiedział, że ich
rodziny mówiąc łagodnie nie przepadają za sobą, no ale żeby od razu wyrzucać ją
z domu i wydziedziczyć? Dorcas cały czas płakała.
- Przepraszam- powiedział i przytulił ją do
siebie- to moja wina powinienem był pomyśleć jakie mogą być konsekwencje.
Zrozumiem jak już nie będziesz chciała być ze mną- spuścił głowę.
- Co ty za bzdury gadasz?- powiedziała wzburzona-
nigdy z ciebie nie zrezygnuję. Jeśli nie są w stanie nas zaakceptować to
trudno, poradzimy sobie bez nich.- uśmiechnęła się- James będzie musiał i mnie
przygarnąć.
- Nie martw się… jak skończę Hogwart będę miał
dostęp do spadku po wuju Alphardzie, jednym z niewielu członków mojej rodziny
którego lubiłem, wybudujemy sobie mały domek i razem zamieszkamy- uśmiechnął
się- kocham cię. Pamiętaj o tym, nic nie stanie nam na przeszkodzie, moja albo
twoja rodzina.
- Też cię kocham.
- No co tam gołąbeczki?- uśmiechnęła się Lily,
która wraz z resztą wchodziła do wielkiej Sali- wielka miłość… zaczynam wam
zazdrościć.
- Tee… Ruda- powiedział Syriusz- jak chcesz
prawdziwej miłości to idź do Rogacza… ej, za co?
Syriusz krzyknął, bo James walnął go książką w
głowę a Lily robiła się z każdą chwilą coraz bardziej czerwona.
Już od dłuższego czasu zastanawiała się czy nie
dać Jamesowi szansy. Jednak ten jak obiecał teraz zachowuje się wobec niej jak
przyjaciel. A ona nie miała śmiałości sama zacząć.
Wracając z eliksirów Lily była tak zamyślona, że
nie zauważyła chłopaka na którego wpadła. A był to jeden z najprzystojniejszych…oczywiście
zaraz po trójce Huncwotów… chłopak w szkole.
- Hej Lily.
- Cześć Michael. Przepraszam nie zauważyłam cię-
speszyła się. Michael był ciemnym blondynem, miał granatowe oczy i był bardzo
wysoki.
- Nic się nie stało, ale może w ramach
rekompensaty dasz się zaprosić na wypad do Hogsmead w najbliższą sobotę?
Lily krótko mówiąc zatkało.
- Yyy… jasne.
- To o 10.00 przed głównym wejściem?
- Jasne, do zobaczenia.
Gdy Lily
wróciła do dormitorium była w doskonałym humorze.
- A tobie co?- spytała Ann- Potter cię pocałował?
- Haha, bardzo śmieszne. A tak na serio…
kojarzycie tego przystojnego Krukona?
- Tego wysokiego blondyna? Michaela?- ożywiła się
nagle Dorcas- no? To co z nim?
- Zaprosił mnie w sobotę do Hogsmead-
zapiszczała, podskakując na łóżku jak mała dziewczynka.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!-
zapiszczały zgodnie dziewczyny, tak że po chwili w ich dormitorium pojawili się
Huncwoci z różdżkami w dłoniach.
- Co się stało?- krzyknął Remus
- Och nic!!!- zapiszczała Ann- tylko Lily ma w
sobotę randkę!!!
James na te słowa zrobił się dziwnie spięty.
- No Ruda!- zawył Syriusz- nareszcie! A z kim?
- Z Michaelem z Ravenclawu- ucieszyła się Dorcas-
no wiecie, ten przystojny blondyn- wymruczała
- Blondyn???- powiedział zaskoczony Syriusz-
myślałem, że wolisz brunetów!!!
- Oj nie ciskaj się tak- zaśmiała się Lily-daj
jej buzi i wszystko wróci do normy.
W pewnej chwili James nie wytrzymał i wyszedł z
dormitorium dziewczyn trzaskając drzwiami.
- A temu co?- zdziwiła się Lily
- Jak to co?- zdziwiła się Ann- jest zazdrosny i
tyle- zaśmiała się.
- Bo akurat ma o co… przecież sam powiedział, że
będzie dla mnie jak przyjaciel
- On jednak nie dopuszcza do siebie myśli, że
możecie być tylko przyjaciółmi- powiedział Łapa
Lily nic więcej nie powiedziała tylko poszła
wziąć długą odprężającą kąpiel.
*Lily z niecierpliwością oczekiwała dzisiejszego
spotkania
- Przestań się wiercić- upominała ją Ann, która
właśnie malowała jej rzęsy- bo wydłubię ci oko.
- Denerwuję się…boje się co zrobi Potter, nie był
zachwycony kiedy się dowiedział.
- A dziwisz się?- spytała Dorcas-dziewczyna,
którą kocha idzie na randkę z jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole,
gdybym była chłopakiem też bym była zazdrosna
- A jak on umawia się z tymi wszystkimi panienkami
to dobrze- zapytała poirytowana Lily
- On to robi, żeby zwrócić na siebie twoją uwagę.
I jak widać wychodzi mu to- zaśmiała się.
Lily zgromiła ją wzrokiem i nic więcej nie
powiedziała.
Po godzinie Lily dotarła pod główne wejście gdzie
czekał na nią Michael.
- Hej- przywitała się
- Cześć, to jak idziemy do trzech mioteł?
- Tak, jasne.
Po paru piwach kremowych rozmawiało im się tak
jakby się znali od lat.
- Jak przygotowania do OWUTEM-ów?- spytał
- Dobrze, chodź czasami nie mam nawet czasu się
podrapać- zaśmiała się.- A co z tobą?
- Nawet, nawet, chodź ostatnio Trewlaney
przewidziała mi rychłą śmierć- próbował naśladować głos nauczycielki, na co
Lily zareagowała wybuchem śmiechu.
Po chwili byli już tak blisko siebie, że w końcu
ich usta złączyły się w pocałunku. Jednak nie był on taki jakim go sobie
wyobrażała. Nie chciała jednak aby Michael odczuł że coś jest nie tak. Nagle
usłyszała znajome głosy, nie musiała nawet patrzeć kto wszedł. Huncwoci i
dziewczyny zajęli stolik niedaleko ich. Postanowiła ich zignorować, jednak
James od razu zauważył Lily i postanowił przegonić chłopaka.
Podszedł do ich stolika i najzwyczajniej w
świecie pocałował dziewczynę. Lily nie mogła zaprzeczyć, że ten pocałunek był
sto razy lepszy od tego który miał miejsce przed chwilą, jednak starała się nie
dać tego po sobie poznać i postanowiła poczekać aż skończy bo dobrze wiedziała,
że nie ma sensu się wyrywać. A poza tym wcale tego nie chciała.
- Cześć kochanie, stęskniłaś się?- spytał swoim
głębokim i miękkim głosem, tak innym od szorstkiego głosu Michaela.
- Kochanie?!?- krzyknął chłopak.
- Nie zwracaj na niego uwagi- powiedziała
dziewczyna- jak zwykle robi z siebie głupka.
- Nie widzę powodu dla którego James Potter
miałby robić z siebie głupka- odparował wściekły Michael.
- No cóż, widocznie go dobrze nie znasz.
- Myślałem, że jesteś inna niż te wszystkie puste
laski z jego fanklubu.
- Czy ty siebie w ogóle słyszysz?- krzyknęła-po
pierwsze nie waż się porównywać mnie do tych idiotek, po drugie Potter to
idiota i nic mnie z nim nie łączy, a po trzecie nie muszę ci się z niczego
tłumaczyć.- Na czym skończyła i wyszła z baru obrzucając Jamesa spojrzeniem
mówiącym’’ pogadamy później’’.
- No to ja ten tego…- zaczął James- może za nią
pójdę?
- Daj jej ochłonąć- powiedziała Dorcas- jak cię
teraz spotka to cię rozszarpie- zaśmiała się.
- Teraz co prawda bardziej jest zła na niego niż
na ciebie, ale lepiej nie ryzykować- dodała Ann.
- No Lily,
przepraszam, przestań się wściekać- zaczął James podczas śniadania.
Jednak
dziewczyna jak od tygodnia zignorowała go.
- Stary daj sobie z nią spokój…ała!!! A to znowu
za co?- krzyknął Syriusz do Dorcas która patrzyła na niego karcąco.
- Jaki ty jesteś niedelikatny Łapo…- zaczął Remus
- Jaki ty jesteś niedelikatny Łapo…- zaczął Remus
Jednak nie zdążył skończyć, bo zaczęły zlatywać
się sowy z poranną pocztą. Oprócz Jamesa nikt nic nie dostał. Po paru chwilach
zauważyli, że James nie wygląda najlepiej
- Wszystko ok?- zaczęła mimo wszystko
zaniepokojona Lily-James?
Otrząsnął się jakby z transu i chłodno na nią
spojrzał.
- A co Evans? Nagle cię obchodzę?- wypowiedział
te słowa z wielką goryczą i wybiegł z Sali.
Lily popatrzyła na przyjaciół ze zdziwieniem.
Syriusz czując, że stało się cos złego pobiegł za przyjacielem.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz