sobota, 5 stycznia 2013

Listy...


Rozdział szósty

W ciągu ostatnich dwóch tygodni sporo się zmieniło. A mianowicie Remus i Ann oficjalnie ogłosili przyjaciołom, że są razem. Nie tylko oni byli widywani obściskując się. Związek Syriusza i Dorcas stawał się coraz bardziej poważniejszy. Łapa bardzo się zmienił pod wpływem swojej dziewczyny, a przede wszystkim świata poza nią nie widział, nie interesowały go już inne dziewczyny. Zresztą ona tak samo była zapatrzona w Syriusza jak on w nią.
W momencie gdy Syriusz obcałowywał szyję Dorcas, na stole Gryffindoru wylądowała jej sowa.
- To od rodziców- powiedziała zaniepokojona, nie wiedziała jak jej rodzina przyjęła wiadomość o tym kto jest jej chłopakiem.
Z chwilą gdy skończyła czytać w jej oczach zebrały się łzy na co Syriusz zareagował od razu.
- Dori, kochanie, co się stało?
- Przeczytaj- podała mu list.

Dorcas!!!

Jak możesz zachowywać się tak lekkomyślnie?!?
Spotykając się z chłopakiem Blacków komplikujesz
Jeszcze bardziej już i tak napiętą relację między naszymi rodzinami.
I w dodatku chodzi o Syriusza, który został wydziedziczony!!!
Przynosisz naszej rodzinie tylko wstyd!!!
Wraz z ojcem jesteśmy bardzo rozczarowani twoim postępowaniem.
Nie oczekuj, że będziemy popierać ten związek.
Jeśli go nie zakończysz możesz nie wracać do domu i zostaniesz tak jak on wykluczona z rodziny.

Rodzice.

Syriusz momentalnie zbladł. Wiedział, że ich rodziny mówiąc łagodnie nie przepadają za sobą, no ale żeby od razu wyrzucać ją z domu i wydziedziczyć? Dorcas cały czas płakała.
- Przepraszam- powiedział i przytulił ją do siebie- to moja wina powinienem był pomyśleć jakie mogą być konsekwencje. Zrozumiem jak już nie będziesz chciała być ze mną- spuścił głowę.
- Co ty za bzdury gadasz?- powiedziała wzburzona- nigdy z ciebie nie zrezygnuję. Jeśli nie są w stanie nas zaakceptować to trudno, poradzimy sobie bez nich.- uśmiechnęła się- James będzie musiał i mnie przygarnąć.
- Nie martw się… jak skończę Hogwart będę miał dostęp do spadku po wuju Alphardzie, jednym z niewielu członków mojej rodziny którego lubiłem, wybudujemy sobie mały domek i razem zamieszkamy- uśmiechnął się- kocham cię. Pamiętaj o tym, nic nie stanie nam na przeszkodzie, moja albo twoja rodzina.
- Też cię kocham.
- No co tam gołąbeczki?- uśmiechnęła się Lily, która wraz z resztą wchodziła do wielkiej Sali- wielka miłość… zaczynam wam zazdrościć.
- Tee… Ruda- powiedział Syriusz- jak chcesz prawdziwej miłości to idź do Rogacza… ej, za co?
Syriusz krzyknął, bo James walnął go książką w głowę a Lily robiła się z każdą chwilą coraz bardziej czerwona.
Już od dłuższego czasu zastanawiała się czy nie dać Jamesowi szansy. Jednak ten jak obiecał teraz zachowuje się wobec niej jak przyjaciel. A ona nie miała śmiałości sama zacząć.
Wracając z eliksirów Lily była tak zamyślona, że nie zauważyła chłopaka na którego wpadła. A był to jeden z najprzystojniejszych…oczywiście zaraz po trójce Huncwotów… chłopak w szkole.
- Hej Lily.
- Cześć Michael. Przepraszam nie zauważyłam cię- speszyła się. Michael był ciemnym blondynem, miał granatowe oczy i był bardzo wysoki.
- Nic się nie stało, ale może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na wypad do Hogsmead w najbliższą sobotę?
Lily krótko mówiąc zatkało.
- Yyy… jasne.
- To o 10.00 przed głównym wejściem?
- Jasne, do zobaczenia.
 Gdy Lily wróciła do dormitorium była w doskonałym humorze.
- A tobie co?- spytała Ann- Potter cię pocałował?
- Haha, bardzo śmieszne. A tak na serio… kojarzycie tego przystojnego Krukona?
- Tego wysokiego blondyna? Michaela?- ożywiła się nagle Dorcas- no? To co z nim?
- Zaprosił mnie w sobotę do Hogsmead- zapiszczała, podskakując na łóżku jak mała dziewczynka.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!- zapiszczały zgodnie dziewczyny, tak że po chwili w ich dormitorium pojawili się Huncwoci z różdżkami w dłoniach.
- Co się stało?- krzyknął Remus
- Och nic!!!- zapiszczała Ann- tylko Lily ma w sobotę randkę!!!
James na te słowa zrobił się dziwnie spięty.
- No Ruda!- zawył Syriusz- nareszcie! A z kim?
- Z Michaelem z Ravenclawu- ucieszyła się Dorcas- no wiecie, ten przystojny blondyn- wymruczała
- Blondyn???- powiedział zaskoczony Syriusz- myślałem, że wolisz brunetów!!!
- Oj nie ciskaj się tak- zaśmiała się Lily-daj jej buzi i wszystko wróci do normy.
W pewnej chwili James nie wytrzymał i wyszedł z dormitorium dziewczyn trzaskając drzwiami.
- A temu co?- zdziwiła się Lily
- Jak to co?- zdziwiła się Ann- jest zazdrosny i tyle- zaśmiała się.
- Bo akurat ma o co… przecież sam powiedział, że będzie dla mnie jak przyjaciel
- On jednak nie dopuszcza do siebie myśli, że możecie być tylko przyjaciółmi- powiedział Łapa
Lily nic więcej nie powiedziała tylko poszła wziąć długą odprężającą kąpiel.
*Lily z niecierpliwością oczekiwała dzisiejszego spotkania
- Przestań się wiercić- upominała ją Ann, która właśnie malowała jej rzęsy- bo wydłubię ci oko.
- Denerwuję się…boje się co zrobi Potter, nie był zachwycony kiedy się dowiedział.
- A dziwisz się?- spytała Dorcas-dziewczyna, którą kocha idzie na randkę z jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole, gdybym była chłopakiem też bym była zazdrosna
- A jak on umawia się z tymi wszystkimi panienkami to dobrze- zapytała poirytowana Lily
- On to robi, żeby zwrócić na siebie twoją uwagę. I jak widać wychodzi mu to- zaśmiała się.
Lily zgromiła ją wzrokiem i nic więcej nie powiedziała.
Po godzinie Lily dotarła pod główne wejście gdzie czekał na nią Michael.
- Hej- przywitała się
- Cześć, to jak idziemy do trzech mioteł?
- Tak, jasne.
Po paru piwach kremowych rozmawiało im się tak jakby się znali od lat.
- Jak przygotowania do OWUTEM-ów?- spytał
- Dobrze, chodź czasami nie mam nawet czasu się podrapać- zaśmiała się.- A co z tobą?
- Nawet, nawet, chodź ostatnio Trewlaney przewidziała mi rychłą śmierć- próbował naśladować głos nauczycielki, na co Lily zareagowała wybuchem śmiechu.
Po chwili byli już tak blisko siebie, że w końcu ich usta złączyły się w pocałunku. Jednak nie był on taki jakim go sobie wyobrażała. Nie chciała jednak aby Michael odczuł że coś jest nie tak. Nagle usłyszała znajome głosy, nie musiała nawet patrzeć kto wszedł. Huncwoci i dziewczyny zajęli stolik niedaleko ich. Postanowiła ich zignorować, jednak James od razu zauważył Lily i postanowił przegonić chłopaka.
Podszedł do ich stolika i najzwyczajniej w świecie pocałował dziewczynę. Lily nie mogła zaprzeczyć, że ten pocałunek był sto razy lepszy od tego który miał miejsce przed chwilą, jednak starała się nie dać tego po sobie poznać i postanowiła poczekać aż skończy bo dobrze wiedziała, że nie ma sensu się wyrywać. A poza tym wcale tego nie chciała.
- Cześć kochanie, stęskniłaś się?- spytał swoim głębokim i miękkim głosem, tak innym od szorstkiego głosu Michaela.
- Kochanie?!?- krzyknął chłopak.
- Nie zwracaj na niego uwagi- powiedziała dziewczyna- jak zwykle robi z siebie głupka.
- Nie widzę powodu dla którego James Potter miałby robić z siebie głupka- odparował wściekły Michael.
- No cóż, widocznie go dobrze nie znasz.
- Myślałem, że jesteś inna niż te wszystkie puste laski z jego fanklubu.
- Czy ty siebie w ogóle słyszysz?- krzyknęła-po pierwsze nie waż się porównywać mnie do tych idiotek, po drugie Potter to idiota i nic mnie z nim nie łączy, a po trzecie nie muszę ci się z niczego tłumaczyć.- Na czym skończyła i wyszła z baru obrzucając Jamesa spojrzeniem mówiącym’’ pogadamy później’’.
- No to ja ten tego…- zaczął James- może za nią pójdę?
- Daj jej ochłonąć- powiedziała Dorcas- jak cię teraz spotka to cię rozszarpie- zaśmiała się.
- Teraz co prawda bardziej jest zła na niego niż na ciebie, ale lepiej nie ryzykować- dodała Ann.

*Mimo wszystko Lily od tygodnia chodziła zła na cały świat a szczególnie na Jamesa.
 - No Lily, przepraszam, przestań się wściekać- zaczął James podczas śniadania.
 Jednak dziewczyna jak od tygodnia zignorowała go.
- Stary daj sobie z nią spokój…ała!!! A to znowu za co?- krzyknął Syriusz do Dorcas która patrzyła na niego karcąco.
- Jaki ty jesteś niedelikatny Łapo…- zaczął Remus
Jednak nie zdążył skończyć, bo zaczęły zlatywać się sowy z poranną pocztą. Oprócz Jamesa nikt nic nie dostał. Po paru chwilach zauważyli, że James nie wygląda najlepiej
- Wszystko ok?- zaczęła mimo wszystko zaniepokojona Lily-James?
Otrząsnął się jakby z transu i chłodno na nią spojrzał.
- A co Evans? Nagle cię obchodzę?- wypowiedział te słowa z wielką goryczą i wybiegł z Sali.
Lily popatrzyła na przyjaciół ze zdziwieniem. Syriusz czując, że stało się cos złego pobiegł za przyjacielem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz